Udało mi się dzisiaj ruszyć minute przed szósta rano, nie było więc najgorzej. Plan był prosty: czerwonym szlakiem do Hańczowej, potem kilka kilometrów szosą do Wysowej, dalej niebieskim szlakiem przez
Przełęcz Hutniańską do Ropek (a konkretnie -
pensjonatu "Kudak") i potem już na powrót czerwonym do Izb i
Domu na Łąkach.
Od samego początku w deszczu: najpierw w mżawce, potem w chmurach i takim opadającym czymś, no a podczas powrotu zaczęło już lać konkretnie. Mimo to wycieczka się udała, bo szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie Beskidów bez deszczu. Jeszcze za czasów licealnych i wyjść/wyjazdów w Sądecki, prawie zawsze lało. Nie mam więc problemu z zaakceptowaniem, że deszcz jest synonimem gór (beskidów). Jedyny problem to ten, że po deszczu jest bardziej ślisko, a ja techniką jazdy to raczej nie grzeszę. Tym bardziej cieszy mnie, że udało mi się nie zaliczyć gleby, chociaż momentami było blisko. Zastosowanie znalazła jednak zasada o której słyszałem, że jeśli się rowerowi pozwoli jechać, to on przez wszystko przejedzie :) No i przejechał :)
Druga rzecz jest taka, że niesamowicie wiele dał mi
jeden wyjazd z Maćkiem, który jeździ zawodowo jak dla mnie. Jakieś 60% dzisiejszej trasy pokrywało się z tym, co przejechaliśmy razem i co starałem się zapamiętać. Jednak jazda za kimś, kogo można obserwować daje bardzo dużo. W kilku miejscach jechałem dzisiaj dużo mniej pewnie, bo nie miałem przed sobą osoby, której trasę mogę powielić. Ale jakoś dojechałem.
Niesamowity był zjazd trawiastym stokiem Przełęczy Hutniańskiej, bo po wcześniejszym hałasowaniu na kamieniach czy szutrze, spory kawałek pomyka się w dół po cichuteńkiej trawie. Efekt jest niesamowity, bo jest cicho, a świat spod kół jednak umyka.
Zdjęć nie robiłem - lało na tyle, że mi się nie chciało dobywać telefonu z plecaka. Za to po powrocie udokumentowałem stan roweru (wywołany do tablicy komentarzem do jednego z poprzednich postów). Fajnie wygląda, trochę jak kamuflaż Luftwaffe :)
 |
Dawg09 po 26km beskidzkich szlaków (i deszczu) |
 |
awieszenie nieco uwalone... |
 |
Delikatny rzucik na tył |
 |
Kilka rzeczy do czyszczenia to jest |
 |
Dzisiaj to i tak było lekkie błoto, tzn. tylko chlapiące :) |
No to trochę sobie pojeździłem. Nie wiem jeszcze gdzie się wybiorę jutro, rano zdecyduję w zależności od tego o której wstanę.
2 komentarze:
Ależ Mistrzu Yon, nie chodziło o onanizm sprzętowy :) Ten rower widuje 5 razy w tygodniu... i mój tak samo jest ujebany jak wracam przez Pola do domu. :)
Na onanizm (sprzętowy!) przyjdzie jeszcze pora, bo teraz już wiem co muszę wymienić, żeby było lepiej.
A co do ujebania to zaręczam, że Pola polom nierówne.
Prześlij komentarz