ehhhhhhhh, ostatnie dni (a wlasciwie tydzien) to rowerowa porazka. za oknem cudownie pada, chmury i mgly, a czlowiek siedzi w domu z powodu awarii. wiele rzeczy ze soba zabralem, bylem przekonany ze czekaja mnie regularne latania detek i zmiany opon, a tymczasem sprawa sie rypla o szpryche i scentrowane kolo (tylne). niby w poniedzialek mi to gosciu w krynicy zrobil, ale cos slaaaaaaaaaaaaaabo. nastepnego dnia rano sie wybralem i na rowerze nie dalo sie sensownei jechac. mimo zem nie ulomek, to telepalo mna na prawo i lewo w sposob masakryczny. a na nowe obrecze i piasty to teraz nie mam, wiec po 3 km zawrocilem i skonczylo sie jezdzenie. mam wrazenie, ze serwisant wkrecil mi tylko brakujaca szpryche, ale pozostalych nie sprawdzil. dupa i zmarnowany tydzien :(
a jeszcze gorsza rzecz, ze jutro wracam do wawy, a w poniedzialek do roboty. boszzzzzzzzzzzzzzzzzzzz. nie chce!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz