piątek, 20 maja 2011

w trakcie instalacji

Nie mam czasu praktycznie na nic. Odkąd Młody podrósł i chodzi później spać, mój dzień kończy się około 22:00. To co zostaje potem mam dla siebie (tzn. nie-dla-dzieci). Mogę wtedy na spokojnie porozmawiać z Żoną, przygotować się do wyjścia do roboty na drugi dzień, zrobić coś przy rowerze, pograć w czołgi, poczytać instrukcje do gier, pograć w coś samemu, poczytać, obejrzeć film... No żyć nie umierać.

Z tym że rano trzeba wstać około 6:00, więc nie za bardzo jest się kiedy wyspać. Pełny dramat. Chyba chcę na emeryturę. Może się do policji przeniosę, to wcześniej miałbym na nią szansę.

Od 45 minut instaluje się nowy wiesiek. Ciekawe ile jeszcze? :/

Brak komentarzy: