środa, 21 stycznia 2009

I hope they can

Wczoraj miała miejsce intronizacja Chrystusa Króla uroczystość zaprzysiężenia Obamy. Lukałem na migawki/podsumowania i stwierdzam, że Amerykanom całkowicie odpierdoliło. Na punkcie nowego prezydenta zapanował jakiś totalny hype... cokolwiek powie - świete, pierdnie - święte... Litościwie pominę rozważania o sakralności niektórych innych wydzielin, takich bardziej substancjalnych rzekłbym...

Czy wszyscy muszą patrzeć na tego kolesia jedynie przez pryzmat koloru jego skóry? Tak naprawdę to jest dla mnie rasizm. Zresztą gdzie ktoś o odmiennym kolorze skóry miałby zostać prezydentem, jeśli nie w USA? Algierczyk we Francji? Turek w Niemczech? Ktoś z centralnej Azji w Federacji Rosyjskiej, Arab w Izraelu? Wiadomo że niemożliwe. Coś takiego było możliwe jedynie w Stanach, bo jako jedyne jest to społeczeństwo otwarte. I z czego tu robić histerie? A taka histeria jest wlasnie robiona... a rozczarowanie dla tych ludzi bedzie naprawde duze, bo przeciez prezydent usa to nie bóg (patrzac na wczorajsze sceny wydaje mi sie, ze wielu tak jednak sadzi) i nie wszystko może.

Tak czy owak, powodzenia panie prezydencie.

Brak komentarzy: